Aby poszukać psa kliknij  psy do adopcji

portret

 

Bardzo żywiołowa suczka, energiczna, rozbrykana. Bardzo garnie się do czlowieka, uwielbia głaskanie, bawi się.

Wanilia znalazła dom w lutym 2011.

 


 

Wiadomości z 17 lutego 2011.

 

Witam!
Pozdrawiam!
Piszę kolejne "sprawozdanie" :-)
Lana ma na imie Tami :-)  Przez pierwsze dni mówiliśmy do niej Lani (od Lana) , ale mężowi nie do końca brzmienie tego imienia odpowiadało. Najpierw powiedział, żebym sama wybrała imię, bo on "i tak przecież nie ma do tego głowy", ale gdy okazało się, że wybrałam Lana, zaczął "kręcić nosem" :-) Okazuje się, że Lana kojarzyło mu się z "Elana" z czasów PRL-u  :-)) , z tymi dzianinami, w których musieliśmy chodzić, bo nie było w sklepach nic innego, z tymi dzianinowymi dresami, w których chodził na treningi, a które elektryzowały się, nie przepuszczały powietrza i juz po rozgrzewce do treningu były całkiem przepocone... Wobec takich skojarzeń Lana musiało zostać zmienione :-)))  Jako że mówiliśmy Lani, zmiana na Tami wydawała sie rozsądna, bo brzmi dość podobnie. Malutka nawet nie zauważyła różnicy, dla psa przecież liczy sie ogólne brzmienie słowa, a nie subtelności brzmieniowe ludzkiego języka.
Tak więc mamy Tami i wszyscy są zadowoleni  :-)
Tami reaguje na swoje imię i to już bardzo dobrze. Nauczyłam ją przychodzenia na zawołanie, bezbłędnie wykonuje komendę i dzięki temu może juz pobiegać na spacerze bez smyczy. Trzeba powiedzieć, że malutka w ogóle nie ma takich pomysłów, żeby się zbytnio oddalać albo uciekac z podwórka, ale wyćwiczenie przywołania to podstawa, więc oczywiście od tego zaczęłam. Tami biega sobie po podwórku, które ma gdzieś miedzy 30 a 40 arów powierzchni, więc nie tak mało, a poza tym chodzimy na długie spacery. Nie brak jej ruchu i różnych psich atrakcji, więc choćby z tego względu nie ma powodu do "ucieczki", a poza tym widać po niej, że jest szczęśliwa, więc po cóz miałaby gdzieś sie oddalać... :-) Chodzi za mną krok w krok, wszystko "robi ze mną" :-) , uczy sie chetnie i bardzo szybko. Umie już "siad", "leżec", "nie wolno", "chodź do mnie", "idziemy", "przynieś piłkę" !!  Wszystkiego nauczyła sie jakby mimochodem, przy okazji i dla zabawy. Oczywiście każdego psa należy uczyć przez zabawę, ale ona jest po prostu wybitnie inteligentna, niektóre rzeczy "złapała" juz przy pierwszym powtórzeniu. Najbardziej lubi, wręcz uwielbia zabawę piłeczką :-) Wtedy staje się maksymalnie skoncentrowanym na zadaniu owczarkiem, widać, że pracę z czlowiekiem ma w genach. Najlepiej to widac w chwili przed rzuceniem piłki, gdy pochylam sie i przymierzam do poturlania piłki, ona cała zamienia sie w skupienie, wodzi wzrokiem za moja ręką, trzyma głowę nisko, tak jak to robią wszystkie collie namierzające wzrokiem owce... Jest tak przejęta, że nie zauważa nic innego, wczoraj gdy bawiłyśmy sie piłeczką, na podwórko weszła sąsiadka ze swoim jamnikiem, starsza suczka poszła sie przywitać, a Tami zauważyła ich dopiero, gdy jamnik do niej podszedł i polizał ją w nos :-))) Nauczyłam ją też wyjmowac pranie z pralki :-)), bardzo jej sie ta zabawa podoba  :-))  Wyjmuje oczywiście tylko takie pranie, które nie jest płukane w płynie zmiekczającym i nie jest zbyt delikatne. Wyjmuje psie kocyki i ręczniki, które często piorę z wiadomych powodów, a które zawsze dodatkowo płuczę. Nie pozwalam jej oczywiście wyjmować wełnianych sweterków (czy bielizny ! ) :-) , choć ona chetnie by to robiła, bo zabawa jest przednia :-))  Gdy pralka "piszczy", że skończyła pranie, Tami biegnie do łazienki, ja podstawiam kosz i otwieram drzwiczki, a Tami wyciąga po kolei kocyki i ręczniki łapiąc za róg, ma przy tym taką radochę, że aż starsza jest trochę zazdrosna i też chcę sie przyłączyć, choć wcześniej nie znała tej zabawy... :-))
Tami śpi wszędzie, gdzie ma ochotę, na jednej kanapie, na drugiej kanapie, na trzeciej kanapie, na ławce w kuchni, na chodnikach, na dywaniku pod stołem w kuchni, pod jednym biurkiem, pod drugim biurkiem, w moim fotelu obrotowym... Wszędzie, tylko NIE  w koszyku, który dla niej przygotowałam  :-))) Leżała w nim jeden raz, widac nie jest wygodny  :-)  Myślę sobie, że jednak będę musiała kupić taki transporter typu "namiot dla psa" i  nauczyć ją leżeć w nim na komendę, bo podczas wyjazdów pies powinien mieć jakieś konkretne znane mu, bezpieczne miejsce, a na razie to nauczyła się "rządzić" w całym domu, na wakacjach to nie jest dobre :-))

Pozdrawiam serdecznie!


Beata

 

 


 

Witam serdecznie!
Zaczne od tego, że jeszcze raz podziękuję za Wanilię, a także za to, co robicie dla wszystkich zwierząt.
Dojechaliśmy szczęśliwie, choc oczywiście zmęczeni, zwłaszcza Romek. Ja naturalnie miałam lepiej  :-) , bo nie musiałam sie koncentrować, a nawet przespałam sie z godzinę. Trudno mi było nie zasnąć, w aucie panował taki spokój i cisza, że w końcu mnie zmogło, choć przez pozostałą część czasu podtrzymywałam rozmowę z mężem, żeby nie ogarnęło go znużenie na długich prostych odcinkach. Malutka spała sobie smacznie, od czasu do czasu podnosiła się i wyglądała za okno, a potem znów zasypiała. Na samym początku była jeszcze troszke niepewna sytuacji,dwa razy też nasiusiała na ręczniki, ale potem już calkowicie odprężyła się, wyciągnęła sie jak długa i "zdechł pies"  :-)) , ostatnie trzy godziny przespała w jednej pozycji, czasami troche przebierała łapkami, gdy coś jej sie śniło. Słowem - psiunia jest idealnym podróżnikiem :-)) , co bardzo mnie cieszy, bo my zabieramy ze soba psy, zawsze, jeśli to tylko jest możliwe. Starsza sunia jeżdzi ze mną nawet na zakupy (o ile nie mają trwać dłużej i pogoda nie jest zbyt gorąca lub zbyt zimna), po prostu lezy sobie na tylnej kanapie, ja szybciutko załatwiam sprawe i wracam, a w drodze powrotnej zatrzymujemy się i idziemy na spacer. Kiedyś psów nie brałam na zakupy, ale odkąd zabrakło starszych, ta najmłodsza z trójki czuła sie bardzo samotna, więc zaczęłam z nia jeździć prawie wszędzie, ona to uwielbia, lubi nawet samo leżenie w samochodzie, latem, gdy auto stoi otwarte na podwórku, wchodzi i leży sobie na tylnej kanapie, nawet gdy wie, że nigdzie się nie wybieram :-)
Dziewczyny zaakceptowały się, oczywiście narazie bez czułości, to dopiero pierwsze godziny, ale rano (tzn.prawie w południe :-)) po przebudzeniu przywitały sie całkiem serdecznie. Starsza wczoraj pokazała małej, że to ona tu rządzi bez agresji, po prostu zaznaczyła, że jest starsza i stoi wyżej "na drabinie", mała pokazała, że przyjmuje to do wiadomości i zgadza się. Dziś ta wymiana informacji została powtórzona, starsza stanęła w pozycji dominującej, a mała zrobiła przewrotkę na plecy i pokazała brzuszek.
Teraz starsza śpi na SWOJEJ  :-)  KANAPIE , a mała u moich stóp pod biurkiem na kołderce. Panuje spokój i harmonia , słodka harmonia :-) .
Mała całą noc (właściwie część nocy i część przedpołudnia) przespała na posłaniu, które jej przygotowałam, spała twardo i spokojnie, obudziła się dopiero, gdy podeszłam do niej. Chciałam jej zrobić zdjęcie, ale nie zdążyłam :-) , bo zaraz wstała i zaczęła sie cieszyć. Mam nadzieję, że teraz uda mi sie ją złapać w bezruchu :-)  Z apetytem zjadła serca drobiowe z ryżem, na dnie miski zostawiła tylko troszke ryżu :-)
Jest bardzo bystra, szybciutko "łapie", co ma robić, a czego nie. Najpierw dwa razy nasikała w domu, ale przy trzeciej i czwartej próbie udało mi się zabrac ją na dwór tuż przed tym i za piątym razem juz sama podbiegła do drzwi, od tamtej pory już rozumie, że sikamy na dworze ;-) i prosi o wyjście. Dużo piła i często siusiuała, ale teraz już mniej, sytuacja się normuje. Najpierw skakała na szafkę, na której przygotowywałam psom jedzenie, po trzecim odsunięciu jej, zrozumiała, że ma spokojnie siedzieć i czekać. Po jedzeniu poszłyśmy na mały spacer. Pamietam oczywiście o pani zaleceniu, żeby narazie nie wychodzić z nią poza ogrodzenie, żeby sie nie wyrwała i nie zginęła, ale ona zachowuje sie bardzo spokojnie na smyczy, na podwórku bardzo ładnie chodziła bez żadnego ciągnięcia, więc uznałam, że pierwszy etap można uznać na zakończony i wyjść poza ogrodzenie. Poszłyśmy we trzy, zależało mi na tym, żeby dziewczyny poszły razem, bo nie ma nic lepszego na ugruntowanie psiej przyjaźni jak wspólny spacer, tym bardziej, że starsza jest dobrym wzorem dla małej, bo na spacerach zachowuje sie idealnie, nie oddala sie dalej niż na 5-10 m i reaguje natychmiast na komendy. Malutka na spacerku też była bardzo grzeczna. Po powrocie napiły się wody i położyły się.
Malutka jest wspaniała, grzeczna, przytulaśna i mądrusia. Oboje jesteśmy nią zachwyceni. Kiedy "wszystkiego" sie nauczy, bedzie wprost perfekcyjnym psem, bo już od razu widać, że czeka na nasze wskazówki. Intuicja mnie nie zawiodła, właściwie to nawet nie była intuicja, a wręcz pewność, że to jest pies dla nas :-) Zresztą to w końcu mix owczarka szetlandzkiego, czyli niemal najgrzeczniejszej rasy  :-))

Bedziemy w kontakcie.
Pozdrawiam gorąco!

Załączam zdjecia zrobione komórką wczoraj w samochodzie, gdy spała na podłokietniku z noskiem prawie w rękawie męża i w domu, gdy spała pod biurkiem komputerowym :-)

Beata i Romek

 

wanilia w nowym domu

wanilia w nowym domu

wanilia w nowym domu

wanilia w nowym domu